Dziś Tłusty Czwartek... Pączków bez glutenu w okolicy "ni ma" ... Czasu brak na ich zrobienie.. A obiecałam sobie iż się nie złamię.. nie dam się presji otoczenia..nie dam się zaciągnąć do kolejki po jednego pączka.. nie dam się nawet tej mega tacy pełnej pączków w pracy... nie dam się... :) I wytrwałam :) Nie zgrzeszyłam- ani ja ani mój Kochany Smyk :)
Przepis na pączki już wrzucałam- jednak jak pisałam są one najsmaczniejsze danego dnia.. Stąd wczoraj wzięłam się za coś na szybko... Coś co będzie smaczne na następny dzień.. Coś czekoladowego bo Smyk miał smaka i nie chciał już jak to powiedział " zwykłej tabliczki czekolady, tylko jak inne dzieci jakiejś kształtnej czekolady"... :) Hmmm ...:) I zaczęła się najprostsza w świecie czekoladowa zabawa :)
Pascalek chciał czekoladowy smak i różne kształty... Mamusi zamarzyła się czekolada z marcepanem ... I smak z dzieciństwa...Rurki kukurydziane w czekoladzie...
Długo nie myśląc wzięłam zachcianki w swoje ręce :)
Przepis już podobny był- z owocami w czekoladzie :) Tym razem bez owoców ale orzechowo :)
Składniki:
- tabliczka czekolady ( u nas 60% ale przyznam iż jest ona dość "ciężka", nie miałam 50% a ta się sprawdzała we wcześniejszych wersjach czeko-tworów )
- masa marcepanowa
- masło orzechowe ( u nas z kawałkami orzechów)
- rurki kukurydziane ( u nas bezglutenowe)
- ew. amarantus ekspandowany
Tok pracy:
Rozpuścić czekoladę w kąpieli wodnej. Pozwolić czekoladzie chwilę ostygnąć i :
- rurki polewałam czekoladą- polewałam je do połowy, ale oczywiście można zamoczyć je całe ( choć w tej gorzkiej czekoladzie ciężko byłoby je zjeść :)
- z masy marcepanowej zrobiłam małe kuleczki i całe maczałam w czekoladzie
- z masła orzechowego również próbowałam zrobić kuleczki, ale przez całe orzechy ciężko to nazwać kulką :) i również maczałam w czekoladzie
- foremki- łyżeczki- na dnie każdej położyłam trochę masy marcepanowej i zalałam czekoladą
Kulki i rurki wyłożyłam na folię i by przemycić amarantus, na koniec posypałam nim kulki i łyżeczki. Wszystko należy odstawić w zimne miejsce ( obecnie balkon, lodówka) i gotowe :)
czwartek, 27 lutego 2014
czwartek, 20 lutego 2014
"Jak ten pączek w maśle... " :)
Dziś znów coś słodkiego... :) Ciężko jest nam znaleźć zamienniki słodkości, które do tej pory jedliśmy.. Stąd główną walkę toczę na "słodkim polu"..:) Ale oczywiście będą wpisy obiadowe, sałatkowe itp.
Mój Synek wymarzył sobie pączki.. Tego mu brakuje od czasu do czasu.. A co ja na takie życzenie?
Szybko zasiadłam do komputera w poszukiwaniu inspiracji, blogów innych Mam z takimi stylem życia..
A kto szuka ten... znajduje :) Znalazłam blog niesamowitej Mamy Alergika :) W stosie Jej wspaniałych przepisów jest ten na " oponki bez sera, jajek i drożdży" i znajdziecie go tu http://mamaalergikagotuje.blogspot.com/2013/02/oponki-bez-sera-i-jajek-ekspresowe.html . Odrobinę zmieniłam ten przepis- a raczej pozamieniałam to czego nie możemy na to co możemy i wyszły na prawdę pyszne! Zajadał się nimi każdy! Nawet nie umiem powiedzieć ile sztuk mi wyszło z podanych składników, gdyż co się zajmowałam smażeniem to kilka sztuk znikało.. :)
Brakowało mi w nich odrobiny dżemu stąd dodałam go ale na pączka :) Mój smyk zajadał swoje mini pączusie z "cukierem puderem".. :)
Składniki na ok. 30 sztuk ( zależy od wielkości jakie zrobicie :)
- 100 ml mleka ryżowego
- 80 ml soku jabłkowy ( użyłam Gerbera -są bezglutenowe)
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
- 350 g Uniwersalnego Mixu Bezglutenowego ( może być mąka orkiszowa itp)
- 80 g cukru ( dałam cukier nierafinowany)
- 1 łyżka bezglutenowego proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1/2 łyżeczki gałki muszkatołowej
- 2 łyżki roztopionej margaryny bezmlecznej lub masło klarowane
- ok. 1 L oleju rzepakowego do smażenia
- cukier puder jako posypka
- ew. dżem np.truskawkowy
Tok pracy:
- Do jednej miski wlewamy sok jabłkowy, ekstrakt oraz wsypujemy cukier, całość chwilę miksujemy i dodajemy roztopioną margarynę
- W drugiej misce przesiewamy mąkę oraz proszek do pieczenia, dodajemy cynamon, gałkę muszkatołową i mieszamy
- Przelewamy mokre składniki do suchych, dolewamy mleko i chwilę miksujemy do uzyskania jednolitej masy i wyrabiamy ręcznie - jeśli ciasto za bardzo się klei, podsypać mąką
- Urywamy małe kawałki ciasta i robimy z niego kulki ( tu już własna inwencja twórcza :)
- W między czasie do mniejszego garnka wlewamy ok 1L oleju
- Do gorącego oleju wrzucamy te "pączkowe kulki" i smażymy ok 3 min. aż nabiorą lekko rumianego koloru
- Gotowe przekładamy na papier by odsączyć je z tłuszczu, posypujemy cukrem pudrem i ... delektujemy się.. :)
P.S. Powiem tyle- na mące bezglutenowej smakują najlepiej danego dnia- na następny dzień są już lekko suche. Przyznam iż ciężko było mi to sprawdzić gdyż wszystkie znikały expresowo :) Jednego ukryłam by sprawdzić co się wydarzy na następny dzień :)
Mój kochany Smyk- polubił je od razu :)
Opcja z dżemem :)
niedziela, 16 lutego 2014
Naleśniki
"Chwilę" mi zajęło stworzenie przepisu na naleśniki.. Na TE naleśniki- tzn. takie, które by smakowały Pascalkowi.. A mój Smyk jest dość wymagający- i jak każde dziecko- szczery do bólu..
I udało się :) W momencie gdy już myślałam iż żadna wersja nie przejdzie "dziecięcego crash- testu", to maluch zajadał się właśnie TYMI naleśnikami z dżemem truskawkowym... ( a dodam iż wcześniej nie przepadał za naleśnikami w żadnej formie- tak więc sukces podwójny :)
Składniki na naleśniki bez jajka, bez mleka krowiego, bez glutenu:
- 200 ml "mleka roślinnego- dałam mleko migdałowo-kakaowe ( dzieki temu mają one lekko "kakaowy kolor":)
- 2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
- 2 czubate łyżki mąki ryżowej
- mus owocowy- 100 g- dodałam smak jabłkowo-śliwkowy ( zamiast musu można dać rozgniecionego banana- jednak u nas przesyt bananów, stąd mus:)
- łyżeczka oleju ( dałam rzepakowy, ale jeśli ktoś lubi/woli może być i olej kokosowy )
- szczypta soli
Tok pracy :)
Wszystko wsypać do jednej michy, i ubijać mikserem na gładką masę :) Gotowe :)
My je zjadaliśmy w 3 wersjach;
- z cukrem pudrem
- z dżemem truskawkowym
- z syropem klonowym
Smażyłam je na małej patelni, bez żadnego tłuszczu- z tych składników wyszły mi 4 mniejsze naleśniki. Dodam iż bardzo ważna jest tu patelnia. Zrobiłam test patelni- na starej patelni wszystko się przyklejało i generalnie nic ciekawego z tego nie wyszło... Nowa, nieprzywieralna patelnia sprawdziła się na medal :)
A naleśniki na prawdę wyszły bardzo smaczne. Jedząc je wróciły wspomnienia lata.. Gdyż smak ich przypomina nam trochę gofry.. :)
I udało się :) W momencie gdy już myślałam iż żadna wersja nie przejdzie "dziecięcego crash- testu", to maluch zajadał się właśnie TYMI naleśnikami z dżemem truskawkowym... ( a dodam iż wcześniej nie przepadał za naleśnikami w żadnej formie- tak więc sukces podwójny :)
Składniki na naleśniki bez jajka, bez mleka krowiego, bez glutenu:
- 200 ml "mleka roślinnego- dałam mleko migdałowo-kakaowe ( dzieki temu mają one lekko "kakaowy kolor":)
- 2 czubate łyżki mąki ziemniaczanej
- 2 czubate łyżki mąki ryżowej
- mus owocowy- 100 g- dodałam smak jabłkowo-śliwkowy ( zamiast musu można dać rozgniecionego banana- jednak u nas przesyt bananów, stąd mus:)
- łyżeczka oleju ( dałam rzepakowy, ale jeśli ktoś lubi/woli może być i olej kokosowy )
- szczypta soli
Tok pracy :)
Wszystko wsypać do jednej michy, i ubijać mikserem na gładką masę :) Gotowe :)
My je zjadaliśmy w 3 wersjach;
- z cukrem pudrem
- z dżemem truskawkowym
- z syropem klonowym
Smażyłam je na małej patelni, bez żadnego tłuszczu- z tych składników wyszły mi 4 mniejsze naleśniki. Dodam iż bardzo ważna jest tu patelnia. Zrobiłam test patelni- na starej patelni wszystko się przyklejało i generalnie nic ciekawego z tego nie wyszło... Nowa, nieprzywieralna patelnia sprawdziła się na medal :)
A naleśniki na prawdę wyszły bardzo smaczne. Jedząc je wróciły wspomnienia lata.. Gdyż smak ich przypomina nam trochę gofry.. :)
czwartek, 6 lutego 2014
LOVEly Chocolate..
Kto z nas nie lubi czekolady? :) Czekolady w każdej postaci.. :) Ponieważ my nie możemy na razie jeść mlecznej, dlatego muszę kombinować by mój Smyk mógł jeść chociaż podobnie do swoich koleżanek i kolegów.. A do tego ja bez czekolady żyć nie mogę :)
Mieliśmy ochotę na coś słodkiego ale nie z pudełka a czasu na pieczenie nie było... I tak właśnie na szybko zrobiłam nam "deser" z czekoladą, który zasmakował wszystkim!
To była szybka akcja- zakupy były dopiero w planach.. W kuchni niewiele .. Zrobiłam matczyny "resarch" co jest i co by można z tego zrobić :).. Tabliczka gorzkiej czekolady, owoce, jakieś orzechy..
I tak właśnie powstał nasz czekoladowo-owocowy deser.. A do niego potrzeba niewiele..
To jest chyba najprostszy "deser" świata :) Zdecydowanie lepszy niż "gotowce" ze sklepu.
Przy okazji zbliżają się Walentynki.. A jak wiadomo czekolada to jeden z lepszych afrodyzjaków :)
Dlatego zachęcam by zamiast kupować czekoladę w sreberku, zrobić ją samej/samemu, pięknie opakować i gotowe... :) Smakuje o niebo lepiej :)
Składniki:
- tabliczka gorzkiej czekolady ( u nas 60% )
- owoce - co jest dostępne :) - miałam suszone śliwki, mandarynki
- orzechy- u nas były laskowe
- rodzynki/ żurawina :)
Tok pracy?:)
Łatwy, szybki i powodzenie gwarantowane :)
Czekoladę połamałam na małe kawałki i roztopiłam w kąpieli wodnej. Jak czekolada lekko ostygła to maczałam w niej owoce- śliwki oraz orzechy zanurzałam całe, a mandarynki do połowy. Pełna dowolność :)
Tak czekoladowe owoce i orzechy odłożyłam na srebrną folię w chłodne miejsce by czekolada mogła w spokoju zastygnąć.
Śliwki suszone
Mandarynki
Orzechy laskowe
Mieliśmy ochotę na coś słodkiego ale nie z pudełka a czasu na pieczenie nie było... I tak właśnie na szybko zrobiłam nam "deser" z czekoladą, który zasmakował wszystkim!
To była szybka akcja- zakupy były dopiero w planach.. W kuchni niewiele .. Zrobiłam matczyny "resarch" co jest i co by można z tego zrobić :).. Tabliczka gorzkiej czekolady, owoce, jakieś orzechy..
I tak właśnie powstał nasz czekoladowo-owocowy deser.. A do niego potrzeba niewiele..
To jest chyba najprostszy "deser" świata :) Zdecydowanie lepszy niż "gotowce" ze sklepu.
Przy okazji zbliżają się Walentynki.. A jak wiadomo czekolada to jeden z lepszych afrodyzjaków :)
Dlatego zachęcam by zamiast kupować czekoladę w sreberku, zrobić ją samej/samemu, pięknie opakować i gotowe... :) Smakuje o niebo lepiej :)
Składniki:
- tabliczka gorzkiej czekolady ( u nas 60% )
- owoce - co jest dostępne :) - miałam suszone śliwki, mandarynki
- orzechy- u nas były laskowe
- rodzynki/ żurawina :)
Tok pracy?:)
Łatwy, szybki i powodzenie gwarantowane :)
Czekoladę połamałam na małe kawałki i roztopiłam w kąpieli wodnej. Jak czekolada lekko ostygła to maczałam w niej owoce- śliwki oraz orzechy zanurzałam całe, a mandarynki do połowy. Pełna dowolność :)
Tak czekoladowe owoce i orzechy odłożyłam na srebrną folię w chłodne miejsce by czekolada mogła w spokoju zastygnąć.
Śliwki suszone
Orzechy laskowe
Subskrybuj:
Posty (Atom)