Co się stało? Szczerze... tak jak do pamiętnika.... nie wiem po prostu nie wiem.. gorsze dni... słabszy czas... wypalenie?... Tak tj chyba to dobre słowo... wypalenie i zmęczenie materiału... złość.. rozczarowanie... takie zwykle emocje i sytuacje... fakt... czasem jest tak iż te zwykle, skumulowane stają się "niezwykle" wielkie.. przytłaczające... Czułam się jak robot.. Lista, obowiązki, co muszę, co powinnam kiedy i ile... To są zwykle codzienne czynności.. Ja wiem... Ja wiem o tym... ale chyba również mam prawo do szału...?..
Nie chce narzekać.. Mam ochotę się wyżalić ... A i jeszcze pokrzyczeć... nie koniecznie na kogoś... po prostu ..tak by ewentualne "Obce życie" ooo TAM usłyszało...
Nawet wiadomości nie da się oglądać bo nie ma w nich NIC pozytywnego... nawet pogoda jest do dupy... Globalne ocieplenie -wroćććć! Czekam! Chce słuchać tych marudzących jak to zima była za ciepła a teraz nagle zima jest za zimna?! I jakim prawem w styczniu śmiał spaść śnieg?! Rozwala mnie to ... Nawet ja w swoim kryzysie rozumiem pory roku i przyjmuję je takimi jakimi są...
Hmmm... Nawet pory roku mają swoje kryzysy...? No bo +13 w Grudniu- to nie jest norma...
I przyznam się Wam do czegoś! Przyznam się iż nawet nie chciało mi się dbać o własną dietę.. Miałam ochotę - to zjadłam... Z wyrzutami, bo wiedziałam co się będzie działo... ale miałam to w głębokim poważaniu... Czy jest mi z tym źle? I tak i nie . Ale bardziej jednak źle... Jest to również moment, w którym brak dobrego "lidera" ( tego zewnętrznego ) ,który by pomógł ( w takich kryzysach zwłaszcza) dalej iść tą bezglutenowo-bezmleczną droga.. To był czas pt. "gluten-sruten" jak u małej dziewczynki... Ale cóż chyba tak musiało być..
Rozmawiałam z Kimś... bo wstyd mi iż się "opuszczam" np. w obowiązkach nazwijmy to "domowych"... Przełamanie się by to powiedzieć na głos : tak, chcę siedzieć w szlafroku CAŁY dzień! nie chce mi się gotować! nie chce mi się pracować! nie chce mi się CHCIEĆ!.. jest jak koszmar.... jak Święta Bożego Narodzenia bez Kevina... I właśnie Ona powiedziała mi - napisz to ..może ci ulży.. a na moje pytanie - a jak nie ulży? "No to nie ulży... Ogarniesz się :) Wiem o tym... Nieskromnie powiem iz ja również to wiem.,... no bo "zwariować" jeszcze nie pora :)... ale kurcze... miało coś się zmienić... czekam...czekam ... na znak... chociaż zawodowy co by dał mi motywację... nową motywację... wiem czego serce pragnie...ale rozum nie śpi - "On" to ta mądrzejsza strona...
Czyżby? ... Zaczynam wątpić w mądre strony...
Powoli chce mi się znów "wisieć" nad garami, czuć mix zapachów unoszących się w moim domu.. :) To już sygnał iż M wraca do formy :) kwestia uciekającego czasu... Ciągle mi go brakuje.. dokąd on tak biegnie??? Po co? Po jaką cholerę on tak ucieka? !! Człowiek nie ma czasu dobrze nacieszyć się śniadaniem a już szykuje się do snu... No cóż... Nie szkodzi... :)
Kilka razy siadałam do komputera...Pisałam, ..kasowałam...znów pisałam.. przepisy były...zdjęcia zrobione... i tak myślałam-" wrzuć, wrzuć głupia te przepisy..! i znów "delet"... dlaczego? Bo drogi Czytelniku bardzo Cie szanuję i Twój czas.... Wiem jak ja podchodzę do blogów i ich właścicieli- lubię czuć iż każdy składnik czy słowo jest dopieszczone ! Pukasz się w głowę? Myślisz ,że zwariowałam? Śmię zaprzeczyć.. Dlaczego? Gdyż osobiście te parę chwil, które mam i spędzam/
Nie wiem czy coś sie zmieni w moim życiu... nie wiem na ile starczy mi odwagi... nie wiem... Są jakies nowe plany... ale cóż.... kryzys musi odjeść :) Trzeba się ogarnąć stanąć na nogi, poprawić" koronę" i podbić świat :) Mam wstępny plan na moja regeneracje.. wiem co mi pomaga..
Mam nadzieje iz Was nie wystraszyłam... ?:) Tak chciałam tylko pokazać iz jestem tylko człowiekiem... Każdy z nas ma prawo do kryzysów, furii etc... Tak jak boska Pani Boska z Rodzinki.pl... Krzyczy, płacze, rozczula się i lula... :)
A teraz moi Mili czas posłodzi sobie dzień... ale tak na maxa :) Poniższe ciasto to bomba słodyczowa..A co!!! :) Ale grzechu warta :)
Składniki :
Ciasto:
- 300 g cukru
- 8 jajek
- 350 g zmielonych migdałów
- 3 łyżeczki bezglutenowego proszku do pieczenia
- 400 ml oleju słoneczikowego
- skórka otarta z 2 pomarańczy
- skórka otarta z 1 cytryny
Syrop:
- 100 g cukru
- sok z 2 pomarańczy
- sok 1 cytryny
- 2 łyżeczki cynamonu
- kilka goździków
Jajka utrzyj z cukrem, dodaj olej, migdały wymieszane z proszkiem do pieczenia, skórką pomarańczowa i cytrynowa i mieszamy aż składniki się połączą. Masę przełóż do tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia. Piekarnik nagrzewamy do 160 Ci pieczemy ok. 1,5 godziny,
Cukier, cynamon i goździki wrzuć do garnuszka i zalej sokiem z cytrusów i zagotuj. Kiedy zacznie wrzeć, zmniejsz ogień i gotuj parę minut. Odstaw do wystygnięcia.
Ciasto wyjmij z piekarnika, przewróć do góry nogami, zdejmij papier i pędzlem nasącz je syropem. Jak ciasto ostygnie posmaruj je jeszcze raz.
P.S. Przepis pochodzi z "KUKBUK" .