poniedziałek, 22 grudnia 2014

Pierogi bezglutenowe

Święta już za 2 dni.... Dla nas Święta bez pierogów i pierniczków to nie Święta.. :) Muszą być. Nawet w wersji bezglutenowej. A największym zaskoczeniem i radością jest dla mnie fakt iż mój Synek, który nie lubił pierogów nawet tych glutenowych- TE uwielbia :) Ma nawet swój "taniec pierogowy"- jak ma na nie ochotę to się wygłupia i tańczy by mnie zachęcić do zrobienia pierogów z kapustą kiszoną i grzybami..
Pierogi są bardzo proste do zrobienia, jedynie by ułatwić sobie pracę farsz robię dzień wcześniej.
Pierogi są smaczne od razu po wyjęciu z wody ale jeszcze lepsze są po podsmażeniu na masełku :)
Z podanej poniżej porcji wychodzi ok 35-40 sztuk ( zależy od wielkości jakie robicie).

Składniki:

- 500 g miksu mąki bezglutenowej ( ja użyłam mąki bezglutenowej na pierogi/ makaron)
- wrzątek ( ok. 1 szklanki )
- 1/2 łyżeczki soli


Farsz:

- 500 g kapusty kiszonej
- ok. 400 g pieczarek
- 1 cebulka
- 2 liście laurowe
- olej rzepakowy

Tok pracy:

Farsz

Kapustę kiszoną szatkuję, wrzucam do dużego garnka i zalewam wodą tak do 3/4 wysokości kapusty. Wrzucam liście laurowe i gotuję aż do miękkości ( ok 1-1,5 godz, trzeba sprawdzać).
Na patelni dusze cebule i pieczarki ( oczywiście doskonałe będą również suszone grzyby-ale ja dziecku na razie takich do jedzenia nie daję- jedynie pieczarki). Jak kapusta jest już miękka to wrzucam do niej cebule i pieczarki i wszystko dokładnie mieszam. Farsz musi ostygnąć - dlatego robię go dzień wcześniej.

Ciasto

Mąkę łącze z solą, robię zagłębienie w mące i powoli wlewam do niego wrzątek. Nożem łączę składniki ciągle dolewając wodę aż powstanie elastyczne ciasto.  A na pewno w końcu powstanie :) tylko uważajcie z wodą by nie wlać za dużo ( wtedy ratujcie ciasto dodając więcej mąki ). Ucinam po kawałku ciasta, wałkuję -ale nie za cienko by farsz nie dziurawił ciasta, i wycinam kółka-użyłam większego kubka by łatwiej mi było potem je sklejać.

W dużym garnku zagotowałam wodę, odrobinę posoliłam i wlałam oleju. Od momentu wypłynięcia gotowałam pierogi ok. 3 min.

Jedna uwaga- jak będziecie wyjmować pierogi nie układajcie ich jeden na drugim, gdyż będą się sklejać a potem bardzo ciężko się je rozdziela ( dziurawią się).


Mój Kochany pomocnik :)



Pierogi po ugotowaniu- niczym się nie różnią od zwykłych :)

Po podsmażeniu



piątek, 19 grudnia 2014

Piernik z jablkami i orzechami- bezglutenowy i bezmleczny i do tego PYSZNY :)

Choroba nas powaliła... Ale może tak miało być ;) Jeszcze chwila i Święta! W ruch poszły pudła z dekoracjami, test lampek świątecznych- czy dokupić 3 sznury a może i więcej?! Święta to dla mnie czas  szaleństwa, ale takiego pozytywnego :)
Przed naszą dietą bezglutenową miałam swoje pewniaki na Święta :) Każda z nas ( moja Mama, siostra i ja :)  miała swoje zadania i było wszystko jasne i smaczne. Ale w tym roku muszą być delikatne zmiany... Bo nasza dwójka żyje bez glutenu. Problem? Nieee :) Raczej- wyzwanie :)
Próby przerobienia glutenowego na bezglutenowe-jadalne :) Nie jest źle :) Pierogi już są sprawdzone- Pascalek, który ich nie lubił  od zawsze, obecnie prosząc mnie bym je zrobiła  tańczy swój taniec pierogowy ... :) Czy może być lepsza motywacja dla mamy ?
A w tym roku zaplanowałam iż podejmę próbę zrobienia piernika...Przyznam się Wam szczerze iz u nas w domu piernik jako piernik-ciasto nie był na liście " must-do":) Pierniczki to co innego- bez nich i bez pierogów Świąt nie ma! :)
 Jak na razie podjęłam 2 próby - pierwsza wersja była ok- choć szału " ni ma", ale ta poniżej- zdała
test na 6 + :)
Nie żałujcie jabłka zwłaszcza w wersji bezglutenowej- dzięki niemu ciasto jest wilgotne ( ja nie dodaję rodzynek bo ich nie lubimy, stąd dałam więcej jabłka).

Jeśli planujecie takie ciasto na Święta- nie czekajcie do ostatniej chwili. To ciasto nie jest pyszne po wyjęciu z piekarnika :) Ono musi chwilę " odpocząć" : ) Dodam iż ja niecierpliwa, wzięłam się za krojenie jak jeszcze było ciepłe i  byłam rozczarowana.. Bo wydawało mi się iż szukałam czegoś innego.. Byłam pewna iż na następny dzień będzie suche i zbite i tyle z moich piernikowych ambicji pozostanie... Jednak pomyliłam się- piekłam je 2 dni temu i dziś jest jeszcze smaczniejsze niż wczoraj  a o niebo lepsze niż prosto z piekarnika :)



Składniki:

- 250 g mąki- u nas bezglutenowej
- 125 g miękkiego masła
- 2 jajka
- 100 g cukru
- 1 łyżka kakao
- 1, 5 łyżeczki cynamonu
- 1 łyżeczka przypraw do piernika
- 50 g mielonych orzechów włoskich lub laskowych- ale takie "rozkruszone" też będą dobre
- ok. 100 g posiekanej gorzkiej czekolady
- mała torebka proszku do pieczenia- u nas bezglutenowy
- duże jabłko- reneta lub inne- na prawdę nie żałować zwł. w wersji bezglutenowej, gdyż te nasze mąki są cięższe i lubią owoce- dzięki nim ciasto jest bardziej wilgotne
- 200 ml soku jabłkowego- dałam sok Gerbera dla dzieci
- cukier puder do posypania

- jeśli lubicie rodzynki - to rodzynki czy śliwki suszone też będą smacznie się komponować

Tok pracy:

Masło kroimy na kawałki i ucieramy w misce z cukrem i jajkami na puszystą masę. Dodajemy kakao, przyprawy, posiekaną czekoladę, orzechy ( tu też ew. te rodzynki/śliwki- my nie lubimy rodzynek w ciastach :). W oddzielnym naczyniu mieszamy mąkę z proszkiem do pieczenia i przesiewamy do misy z masłem i resztą produktów. Dolewamy sok jabłkowy i mieszamy na gładkie ciasto. Umyte i obrane jabłko/-ka kroimy na małe kawałki i wrzucamy do ciasta. wszystko mieszamy i przelewamy do tortownicy  ( tortownicę wyłożyłam papierem do pieczenia). Wstawiamy do gorącego piekarnika i pieczemy 45- 60  min- do suchego patyczka ( trzeba pilnować i sprawdzać, przy mące pszennej może będzie wymagać i chwilę dłużej).

Po upieczeniu, studzimy, posypujemy cukrem pudrem i niech czeka na Święta ... :)





wtorek, 2 grudnia 2014

Bananowiec :)

Było już ciasto marchewkowe, dyniowe a dziś- bananowe :) Jest to kolejna propozycja z książki  "Smak miłości " p. Agnieszki Maciąg. Książka wciąga i "smakuje " :) W książce jest to przepis na chlebek bananowy- zmieniony przeze mnie na bezglutenowy.  Szybki i smaczny ;)


Składniki:

- 2 dojrzałe banany  rozgniecione na papkę
- 0,5szklanki cukru ( w przepisie jest 1 szkl ale banany były jak dla mnie już wystarczająco słodkie stąd 0,5 szkl cukru i było dobrze :)
- 1 cukier waniliowy
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia ( u nas bezglutenowy )
- szczypta soli
- 1 łyżeczka cynamonu ( w przepisie jest 0,5 łyżeczki, ale ja maniaczka cynamonu -nie żałowałam bo dałam chyba i więcej : )
- 75 g miękkiego masła
-1 jajko
- 1,5 szklanki mąki bezglutenowej ( w przepisie mąki pszennej)
- orzechy włoskie do wyłożenia na wierzch ciasta ( wrzuciłam również garść posiekanych do ciasta)

Tok pracy:

Utrzyj masło z cukrem i cukrem waniliowym. Dodaj jajko i nadal mieszając dodaj banany, proszek do pieczenia, sól i cynamon. Na końcu, wciąż mieszając dodawaj mąkę i ew. orzechy.
Przełóż masę do keksówki i wierzch posyp orzechami włoskimi.  Piecz 45-60 min w temperaturze 180 C. I gotowe :)


P.S. Zdjęcia kiepskie bo nie zdążyłam zrobić innych.. ale to chyba dobra rekomendacja iż ciasto tak szybko zniknęło.. :)



piątek, 28 listopada 2014

Kalafiorowe pulpecik/ kotleciki- bez glutenu, bez mleka, bez jaj...

Dziś coś szybkiego znów z kalafiora.  Mój synek kalafiora w wersji "kalafiorowej" ( czyt. widoczne kawałki) nie tknie :) Uważa iż nie lubi.. Jednak te kotleciki przeczą tej wizji :) A wręcz ją zburzyły... Sam prosił o dokładkę :)



Składniki;

- pół kalafiora
- mała marchew ( starta na małych oczkach)
- 1 szklanka ugotowanego ryżu
- mała cebula
- bezglutenowa bułka tarta
- sól himalajska
- pieprz
- kurkuma
- świeży koperek
- oliwa/ olej rzepakowy

Tok pracy:

Dla ułatwienia pracy, proponuję ryż ugotować dzień wcześniej. Kalafior albo ryż powinien być ciepły  by masa lepiej się połączyła.
W trakcie gotowania  kalafiora, uduś na oleju cebulkę, a pod koniec jej duszenia wrzuć startą marchew i duś jeszcze przez chwilę.
 Do miski wrzuć ugotowany ryż, ciepły ugotowany kalafior i wszystko zmiksuj na gładką masę.
Dodaj cebulkę z marchewką oraz bułkę tartą ( tę dodałam na oko- tak by z masy można zrobić kotleciki, które się nie rozpadną).  Wymieszaj i dopraw do smaku solą, pieprzem i kurkumą. Dodaj jeszcze posiekany koperek- dodałam połowę pęczka. Wszystko dobrze wymieszaj. Formuj małe kotleciki i smaż na złoty kolor z obu stron - smażyłam na oleju rzepakowym.
 Nam smakowały też  z ketchupem.

Polecam: proste, szybkie i smaczne :)











wtorek, 4 listopada 2014

Kalafior inaczej.. ( bez glutenu )


Kalafiora głównie znamy i lubimy w wersji bezpiecznej :) Tzn. w postaci zupy, ew. gotowany i polany bułką tartą.. Tym razem inna propozycja. Z orzechami laskowymi.. Z syropem z agawy.. Z serem.. :)
Nie pasuje taka kombinacja ? :) Pasuje, pasuje... :) Spróbujcie... :)



Składniki:

- mały kalafior
- garść orzechów laskowych ( uprażone w piekarniku lub na patelni oraz lekko posolone )
- ok.1 łyżka syrop z agawy ( ew cukier/ miód/ syrop klonowy/daktylowy/ cukier palmowy co jest pod ręką :)
- 1,5 łyżki masła/ margaryny
- ok 1/2 łyżeczki soku z cytryny
- ok. 1 łyżki startego parmezanu lub sera owczego
- 1 łyżka syropu z agawy/ miodu/ cukru
- sól



Tok pracy:

Kalafiora pokrój na grubsze plastry ( 2 cm) i wytnij twardy środek ( czyt. głąba :) Gotowe plastry połóż na zimnej patelni, zalej wodą do połowy wysokości plastrów kalafiora. Następnie posól, dodaj masło/margarynę, sok z cytryny,  syrop z agawy /miód/ cukier i "gotuj" aż woda odparuje 
( ok 10-15 min) a kalafior od spodu zacznie się rumienić/ karmelizować . Zmniejsz trochę ogień, przewróć go i zrumień  z drugiej strony.  W trakcie tego drugiego karmelizowania, posypałam kalafiora startym serem- chciałam by się trochę zaczął topić a na koniec wrzuciłam orzechy.

Podawać i jeść należy gorące :)












"Dyniowe kopytka"- bez glutenu i bez mleka krowiego :)

Dynia króluje:)  Nie wiem jak Wam ale mi ona smakuje w różnych dziwnych odsłonach. Poniżej kolejna.. Coś na styl kopytek..Dyniowych kopytek.. Przepis znów zaczerpnęłam z książki 
Agnieszki Maciąg " Smak Miłości"- dostosowałam co potrzeba by było bez mleka krowiego i bez glutenu. 
Udało się :) Polecam. Dla mięsożerców można podawać "kopytka dyniowate" z mięsem- alternatywa dla frytek, ziemniaków czy makaronu.


Składniki ( na 2 porcje)

- ok. 750 g dyni
- 125 g mąki- u nas uniwersalnego mixu bezglutenowego ( w orgin. przepisie mąka pszenna)
- 80 g startego twardego sera- u nas mix owczy i kozi ( bez dodatku mleka krowiego), jeśli dozwolony to    parmezan
- 1 jajko
- 1 mały ząbek czosnku
- pół łyżeczki posiekanych listków  świeżego rozmarynu
- szczypta gałki muszkatołowej
- sól himalajska ( w orgin. morska) i pieprz do smaku

- kilka pieczarek podduszonych na maśle/ margarynie/ oleju ( taka ochota mnie naszła :),w orgin. nie ma pieczarek )



Tok pracy:

Umyj i pokrój  dynię na plastry i piecz w piekarniku przez ok. 20 min aż zmięknie. Po ostygnięciu obierz ze skórek,wrzuć do garnka i posyp świeżym rozmarynem. Wszystko razem zmiksuj  na gładkie puree. Dodaj jajko, czosnek, sól, pieprz, gałkę muszkatołową i wymieszaj. Ciągle mieszając, stopniowo dodawaj mąkę i ser/-y. Ugnieć miękkie ciasto ( jeśli jest za twarde można dodać trochę wody lub jak w orgin.przepisie mleko). W dużym garnku zagotuj wodę. Gdy woda jest gotowa, zmniejsz trochę gaz i wrzucaj  "kluseczki"- z naszej mąki mogłam robić takie "bezkształtne" kopytka :) Po wypłynięciu  na powierzchnię gotuj przez 
max 3 min. Po tym czasie wyjmuj je łyżką cedzakową. By kluseczki się nie sklejały do wody dodałam odrobinę oleju rzepakowego. Zjeść od razu  bo są pyszne :) Polałam je trochę podduszonymi pieczarkami.

SMACZNEGO :)










czwartek, 30 października 2014

Dyniowiec :)

Pora idealna na dynię :)  Jest ich pod dostatkiem każdego i różnego rodzaju. Wiem iż nie każdy jest jej wielkim fanem- też tak myślałam o sobie... I bardzo się myliłam. Dynia to nie tylko dobra zupa- krem ale coś więcej..

Mój Synek uwielbia ciasto marchewkowe. Myśląc jak by tu go zachęcić do zjedzenia dyni ( bo zupa oczywiście jest fe i nie dla dzieci... :) pomyślałam iż zamiast marchewki może by dynię dorzucić...?
I tak myśląc i przerabiając marchewkowy przepis, wpadła mi w ręce książka " Smak miłości" Agnieszki Maciąg. Ostatnio sama siebie nie poznaje...:) Albo inaczej- poznaję siebie od zupełnie innej strony... Zawsze mi się wydawało iż nie potrafię nic ciekawego stworzyć w kuchni prócz bałaganu :) Obecnie bałagan sięga czasem sufitu- ale nie szkodzi gdyż jest to bałagan twórczy :)
Do tego z wypiekami na twarzy ( nie tylko w kuchni)  zaczęłam się zaczytywać w różnych książkach kucharskich, magazynach.. I dzięki temu posiadam "mini biblioteczkę", a w  niej m.in. "Smak miłości".

I tu znalazłam przepis na chlebek z dyni, który postanowiła sprawdzić ( składniki dostosowałam do naszego bezglutenowego szaleństwa :) i test wypadł bardzo dobrze.

Pascalek myślał iż tj ciasto marchewkowe choć coś nie do końca mu pasowało .. Ale zjada z apetytem razem z całą swoją ekipą "Star Wars'ową " z podwórka :)


Składniki:

- dynia ( w przepisie 500g dyni po upieczeniu do miękkości )
- 3 szklanki mąki bezglutenowej ( w przepisie mąki pszennej)
- 1 szklanka cukru trzcinowego ( w przepisie 1,5 szkl)
- 1 szklanka oliwy rzepakowej ( w przepisie oliwy z pestek winogron)
- 4 jaja
- 2 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia ( u nas bezglutenowy)
- 1 łyżka startej skórki z pomarańczy
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1/2 łyżeczki mielonego kardamonu
- 1/2 łyżeczki tartej gałki muszkatołowej
- 1/2 łyżeczki suszonego imbiru
- 1/2 łyżeczki mielonych goździków
- szczypta soli

- ew orzechy włoskie

Tok pracy:

Piekarnik nagrzałam do 180C. Dynię pokroiłam na kawałki i piekłam w piekarniku do miękkości. Po przestygnięciu obrałam a następnie zmiksowałam na jednolite puree. Olej utarłam z cukrem , dodałam po jednym jajku i nadal ucierałam. Dodałam puree z dyni, skórkę z pomarańczy i wymieszałam. Po wymieszaniu dodałam mąkę, sodę, proszek do pieczenia, szczyptę soli ,przyprawy  oraz orzechy włoskie ( dodaje je również do marchewkowego- polecam :)Wszystko dokładnie wymieszałam. Piekłam do suchego patyczka  w 180 C:) U mnie było to 35 minut :)

Godny zastępca ciasta marchewkowego :)





środa, 22 października 2014

Zupa z soczewicą, idealna na jesień..

Cóż zrobić- jesień już zagościła za oknami na dobre :) Nic tylko szykować się na pierwszy śnieg.. Z taką temperaturą moje zachcianki zmieniają się drastycznie :)

1. Marzę już o ciepłych kaloryferach :) ciepłych non-stop :)
2. Słoneczko- świeć nam jak najdłużej :)
3. Ciepły koc, kubek: zimowej herbaty albo dobrej gorącej czekolady ( najlepiej własnej roboty) jest wskazany a wręcz powinien być zalecany przez lekarzy w ramach rekompensaty za krótkie lato lub poprawy poziomu wit. D ( wiem wiem czekolada nam jej poziomu nie podniesie ale każda wymówka jest dobra  by wypić taki dobry kubek :)
4. Kominek byłby fajnym dodatkiem...
5. Dom w górach ... też nie jest złą zachcianką hmmmm
6. 2 tygodnie WOLNEGO... tak ciągiem w domu ..

A tak bardziej realnie.. to zaczął się dla mnie sezon na m.in. poniższą zupę- latem jej nie jadam, zostawiam ją właśnie na te dni.. Najlepsza gorąca, posypana parmezanem, który pięknie się topi ..
Nie używam żadnych przypraw by nie zepsuć jej smaku, który pamiętam całe lato i wiosnę..
Nie pamiętam już gdzie ją jadłam pierwszy raz... Ale to była miłość od pierwszego talerza :)

 Ja tu gadu-gadu a zupa ... znika... ;) Nie ma więcej zdjęć -zupa zjedzona :)

Składniki ( porcja na mały garnek):

- oliwa z oliwek ( 3 łyżki)
- 2 marchewki
- 1 mała cebula
- 1 ząbek czosnku ( zmiażdżony ząbek )
- 2-3 łodygi selera naciowego
- 0,5 szklanki soczewicy czerwonej ew. zielonej lub mixu
- 1 listek laurowy
- 1,5 szklanki wody
- 1,5 szklanki bulionu warzywnego
- puszka pomidorów z puszki- daję krojone, bez skórki
- 3 łyżeczki koncentratu pomidorowego
- posiekana natka pietruszki lub liście od selera naciowego

- ew. trochę startego parmezanu lub innego sera

Tok pracy:

W garnku rozgrzać oliwę, wrzucić zmiażdżony czosnek, pokrojoną w kostkę: cebulę, marchew i seler- wymieszać i dusić chwilę aż cebula zmięknie.
Dodać soczewicę, wodę, bulion, listek laurowy, pomidory z całą zalewą i koncentrat pomidorowy. Zupę doprowadzić do wrzenia i po paru minutach zmniejszyć poziom grzania :) i gotować pod przykryciem aż soczewica i warzywa będą miękkie- ok 15-20 min. Przed podaniem posypać natką i ew. serem ( najlepiej jak zupa jest gorąca i ser fajnie się wtedy topi :).

Nie wiem jak Wasze dzieci znoszą inne warzywa niż zielony ogórek i pomidor- dlatego ja Pascalkowi dałam tę zupę bez selera naciowego i to był strzał w dziesiątkę :)






czwartek, 16 października 2014

Kruche ciasteczka..mega kruche :)


Kruche ciasteczka... Zachcianka, którą postanowiłam spełnić. Lekko nie było:) Bo jednak ten gluten dobrze łączy co potrzeba i zapewne te ciasteczka  z mąki pszennej razowej  będą o niebo mniej.. kruche .
Ale cóż, nie ma co płakać :) Te są kruche dosłownie choć  na prawdę smaczne. Przepis zaczerpnęłam z książki  "Moje wypieki i desery" D. Świątkowskiej- polecam :)
Oczywiście przepis musiałam zmienić by dopasować go do naszej "wizji" :)

Wiem iż zabrzmi to może dziwnie..Pomyślicie iż mi odbiło... :) Ale...  To już są nasze testy przedświąteczne. .. Jako świąteczna "wariatka" myślę już o nich dużo wcześniej :) Zwłaszcza iż w tym roku na naszym stole muszą być również bezglutenowe odpowiedniki :)
A te ciasteczka mój Synek już zamówił dla Św. Mikołaja :)

Z podanej poniżej porcji wychodzi 1 blacha z ciasteczkami .

Składniki:

- 250 g mąki bezglutenowej ( w orgin. mąka pszenna razowa)
- 125 g masła w temp. pokojowej
- 120 g cukru  miałkiego brązowego - dałam cukier puder
- 1 duże jajko
- 2 łyżki mleka- u nas mleko ryżowe
- 1 łyżeczka kardamonu- u nas cynamon


Tok pracy:

Utrzeć masło  z cukrem na puszystą masę. Dodać jajko i zmiksować. Wsypać mąkę wymieszaną z cynamonem, wlać mleko i ponownie zmiksować- musiałam dodać trochę więcej mleka gdyż ciasto było zbyt suche ( wszystko zależy od mąki). Gotowe ciasto owinąć folią spożywczą i schłodzić w lodówce przez 30 minut.
Blachę wyłożyłam papierem do pieczenia. Z ciasta odrywać małe kawałki , formować z nich kulki i układać na blasze.  Następnie odcisnąć na kulkach wzory za pomocą stempelków. I tu się zaczyna zabawa.. Przy naszej mące musieliśmy naprawdę z wyczuciem je odciskać, gdyż ciasto bardzo wchodziło w stempelek .. Po prostu delikatnie to robiliśmy i się udało :)
Piec w piekarniku nagrzanym do temperatury ok 200 C przez ok 10-15 min (trzeba pilnować) lub do zbrązowienia brzegów.

MADE WITH LOVE :)













Obgryzione już przez Smyka :)





piątek, 3 października 2014

Crumble

Ja: Pascalku zjesz śliwki?
Pascalek: Nie mamusiu, dziękuję - myślę iż ich nie lubię...

Jak tu przemycić śliwki?... Jak tu pokazać 5-latkowi iż są smaczne ( pomijam już aspekt witamin i zdrowia bo hasło "bezgluten " już pokrywa wszystko :) ?..
Dżem śliwkowy? Nieeeee :) Dziecko dżemów nie lubi... To może śliwki upiec lub ugotować?...
Bingo :) Cóż prostszego można zrobić jak crumble..? I to crumble bez cukru i mąki pszennej :)
Osobiście bardzo je lubię, a mój Smyk  ..
Podaję mu porcję już zrobionych śliwko-borówek z migdałową kruszonką a on:
P: Mamuś a wiesz ja jadłem dziś te śliwki w przedszkolu.. Śliwki są pyszne :) A z migdałami to już..hmmm jak to się mówi? Niebo w gębie?
Polecam pyszne jako szybkie śniadanie, czy deser. Również z jabłkami- sama nie wiem, która wersja lepsza :) Jedzmy polskie jabłka :) I śliwki :)

Składniki:

- śliwki, borówki ( pyszne również  z jabłkami, gruszkami, rabarbarem :)
- 100 gr mąki z migdałów
- 100 gr mąki bezglutenowej
- 100 gr margaryny/ masła *
- cynamon
- kardamon
- esencja waniliowa
- miód/ syrop z agawy- 3-4 łyżki lub 100 g cukru

Tok pracy:

Owoce umyć, osuszyć ( jabłka/gruszki obrać ze skórki). Pokroić w drobną kostkę i ułożyć w naczyniu żaroodpornym. Posypać je cynamonem i szczyptą kardamonu. Do miski wrzucić mąki, oraz miękkie masło/ margarynę  oraz miód/ cukier, esencję i wszystko ze sobą wymieszać - najlepiej palcami, tak by wszystkie składniki dobrze się połączyły i stworzyły kruszonkę. Gotową kruszonkę "rozsypać" na owoce, tak by je przykryła.Z tej porcji wychodzi dość sporo kruszonki. Wstawić do nagrzanego piekarnika - 180-200 C i piec aż kruszonka nabierze złotego koloru a owoce zmiękną u mnie ok.20 min.

* Próbowałam również w kruszonce masło/margarynę zastąpić olejem sezamowym. Cóż... Wyszła kruszonka lecz po zapieczeniu nie była " chrupiąca" lecz miękka i bardzo mocno czułam smak oleju..  Jest to jakaś alternatywa jednak jeśli możemy masło/ margarynę to polecam ten wybór.







piątek, 19 września 2014

Nachosy

Niby nic a jednak coś takiego.. Nachos nadają się zamiast grzanek do zupy ale i solo jako tzw. przegryzka, do wina/piwa :) Są tak proste iż chyba nie mogą  się nie udać :)
Cóż.. to do roboty- krótko, zwięźle i na temat :)

Składniki:

-nachos :) u mnie solone, kukurydziane wyłącznie
-ser żółty/ mozzarella/ ew co kto lubi a dobrze się będzie topiło i rumieniło w piekarniku

Dodatki:

- czego dusza zapragnie... :)
 u mnie wersja na ostro- sama papryka: zielona, czerwona i chili ( tylko uwaga- trochę piecze :)
- można dorzucić oliwki by złagodzić smak

Tok pracy:

Dużo się tu  nie narobimy :) Nachos wrzucić do żaroodpornego naczynia. Ser zetrzeć na tarce             ( wybrałam duże oczka), papryczki i ew. pozostałe dodatki drobno posiekać/ pokroić. 
Na nachos wrzucamy dodatki i na nie sypiemy ser. Wszystko wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180-190C i pieczemy ok 10 min. aż ser się stopi i zarumieni. 
Smacznego :)






środa, 17 września 2014

Just Paul and I..

I kolejna rozmowa z moim małym Smykiem.. Te rozmowy są bardzo inspirujące i często wymagające :) Pascalek jest bardzo ciekawy świata jak każde dziecko- ale wie jakie pasje ma jego mama i lubi pytać.. :)

Pascalek: Mamusiu uwielbiam cię w sukienkach.. To jest taki dziewczynowy styl.. Ale powiedz mi o co chodzi w tej sukience? Pani krawcowa źle uszyła... ?

Ja: Synku zdecydowanie Panie, które stworzyły to dzieło wiedziały co robią :) Sukienka jest asymetryczna, plecy są odkryte i...
Pacalek: i się kręciiii mamusiu:)

Oj się kręci :) Wystarczy odrobina wiatru i sukienka nabiera własnego "życia" :) Uwielbiam ją za lekkość, zwiewność.. Za to, że pasuje do obcasów i botków.. Uwielbiam ją za wszystko :)  Ot takie małe- wielkie szaleństwo :)
 

 
Kurtka- ZARA, Sukienka- Just Paul, Buty- Just Paul by Loft37



poniedziałek, 1 września 2014

Gofry..

Pascalek: Mamuś, a wiesz... brakuje mi w menu bezglutenowym..gofrów :).. Dzieci jedzą i tak nabrałem smaka.. Wiem, że jak zgrzeszę  będę dłużej na diecie.. I tak sobie pomyślałem, że może byś mi zrobiła takie gofry..?

I co zrobiłam? Poleciałam kupić gofrownicę gdyż takiego sprzętu jeszcze nie posiadałam.. :) I wzięłam się do roboty :) Wiedziałam iż znów będzie to dla mnie spore wyzwanie.. Gdyż ciasto będzie mega gęste, proporcje z "normalnych" gofrów na nie wiele mi się przydadzą.. I fajnie by było żeby smakowały Smykowi... A tj najtrudniejszy punkt... Jakiej mąki użyć by mu smakowały? Jakiej mąki użyć by nie wyszły w stylu papki betonowej? Ile tego wszystkiego użyć by otrzymać w miarę normalną konsystencję, która ani nie wypłynie poza moją nową gofrownicę i jeszcze  da się z niej wyjąć te gofrowe cuda.. ? :)

Ile? Jak? Czy smakują ? :) Odpowiedzi poniżej....

Składniki: 

- 12 łyżek mąki ( tu hulaj duszo.. tzn ja kombinuję lub tworzę z tego co mam akurat pod ręką.. np daję 6 łyżek Ekstra Uniwersalnego Koncentratu Mąki + 2 łyżki mąki z kasztanów + 2 łyżki mąki z migdałów + 2 łyżki z żołędzi- oczywiście tu dowolność, czasem daję głównie Ekstra Uni. Koncentrat Mąki, daje również mąkę jaglaną, teff , ryżową, kukurydzianą, kokosową- pełna wolność i swoboda)
- 1 jajo ( jak nie mogliśmy jaja to dawałam 2 łyżki wody + 2 łyżki skrobi kukurydzianej )
- 3/4 łyżeczki proszku do pieczenia ( bezglutenowy)
- 2 łyżki oliwy m.in. daję słonecznikową choć najbardziej lubię z orzechów włoskich
- mleko ryżowe lub woda- i tu ciężko stwierdzić ile..- musi być tyle by otrzymać konsystencję w miarę gęstej śmietany- musi łatwo spływać  z łyżki
- miód/ syrop z agawy/ ksylitol/ cukier itp - ok 1 łyżeczki ( zdarzyło mi się zapomnieć o dosłodzeniu i też były zjadliwe :)
- masło

Dodatki:

- owoce
- orzechy
- dżem/ krem orzechowy
- cukier puder

Tok pracy:

Do miski wrzucić wszystkie mąki :), jajo, miód/syrop/ksylitol, olej, proszek do pieczenia, wodę i/lub mleko i wszystko należy zmiksować aż do konsystencji w miarę gęstej śmietany.
Gofrownicę należy trochę posmarować masłem, wlewamy ciasto i... czekamy :)
Gotowe gofry posypuję cukrem pudrem, owocami ( poniżej wersja z borówkami i  arbuzem), i orzechami...

 Wiem, wiem..zaraz ktoś krzyknie " zwariowała! tyle kasy na mąki wydać ? na gofry?!". Dla mojego Synka warto :) I nie trzeba używać aż tylu mąk- to moje testy..Uczę się tych "nowych mąk", których do tej pory nie znałam.. Bawię się smakami jakie z nich otrzymuję i patrzę jak na to wszystko reaguje Pascalek... Nie palę, stąd na "fajki" pieniędzy nie wydaję..Za to wolę kupić nam właśnie np. mąkę z kasztanów... :)

I serce rośnie gdy słyszę od Synka- " mamuś robisz najlepszejsze gofry na świecie! Lepsze niż te nad morzem... :)" Cóż.. wiem, że tęskni czasem za " normalnymi" smakami- ale jest bardzo dzielny i gofry zjada faktycznie ze smakiem.. :) Osobiście uważam je za jedno z lepszych śniadań :)
Szczerze polecam- testowane na dorosłych i dzieciach :) Wynik testu= Bardzo pozytywny! A dzień staje się od razu lepszy :)

Smacznego..

















sobota, 30 sierpnia 2014

Black Love..

Pascalek: Mamo, a czarny to tez kolor?
Ja: Tak Synku- czarny to również kolor..
Pascalek: Hmmm ale mamo ludzie źli i smutni też noszą czarny... Czyli czarny to zły kolor?
Ja: Faktycznie Smyku w filmach i bajkach złe charaktery często mają na sobie coś czarnego.. Jednak dla mnie czarny nie jest złym znakiem :) Jestem z Tobą szczęśliwa a jestem ubrana cała na czarno... Bardzo lubię czerń- jest dla mnie magiczna.... :)
I nagle Pascalek wbiega do swojego pokoju, gasi światła ( był wieczór) i zapala latarkę...

Pytam zdziwiona:
Ja: Synku, a co Ty robisz?
Pascalek: Bo mamuś w Star Wars'ach ludziki przechodzą na ciemną stronę mocy i właśnie też to robię.. "Let the force be with you"...
Ale nie martw się- ja tez lubię czarny, a teraz się pobawię :) Kocham cię... :)

Osobiście bardzo lubię czerń.. Dobrze się w niej czuję.. Ja nie planuję przejść na czarną stronę mocy.. :)































             Spódnica: ZARA, Bluzka: PULL&BEAR, Torba: ANIA KUCZYŃSKA, Sweter: BLUE RAGS